Jezus dał nam przesłanie za pośrednictwem swojego przyjaciela Jana, że pod koniec historii Ziemi (w naszych czasach!) pośle aniołów, aby powstrzymywali ostateczny ucisk poprzedzający Jego przyjście, dopóki Jego lud nie zostanie opieczętowany:
Potem zobaczyłem czterech aniołów stojących na czterech krańcach ziemi, trzymających cztery wiatry ziemi, aby wiatr nie wiał na ziemię ani na morze, ani na żadne drzewo. I zobaczyłem innego anioła wstępującego od wschodu słońca, który miał pieczęć Boga żywego i zawołał donośnym głosem do czterech aniołów, którym pozwolono wyrządzać szkodę ziemi i morzu: Nie wyrządzajcie szkody ziemi ani morzu, ani drzewom, dopóki nie opieczętujemy sług naszego Boga na ich czołach. (Ap 7:1‑3 UBG)
Pieczęć ta nie jest tatuażem ani żadnym innym fizycznym znakiem na ciele. Apostoł Paweł objaśnia:
(…) Tym, co nas umacnia razem z wami i który nas namaścił jest Bóg. Ten, co nas sobie zapieczętował oraz dał też zadatek Ducha w naszych sercach. (2 Kor 1:21,22 NBG)
W (…) nim też, gdy uwierzyliście, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym. (Ef 1:13 UBG)
I nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia. (Ef 4:30 UBG)
Duch Święty jest Duchem prawdy i miłości. (J 14:17; 15:26; 16:13; 1 J 4:8)
Zapieczętowanie przez Boga oznacza, że otrzymaliśmy zamieszkującego w nas Ducha Świętego, który poprzez działanie na nas mocą prawdy i miłości usuwa z nas (z naszej osobowości, z naszego „ja”, z naszego serca i umysłu) wszystko, co oddziela nas od Boga, oraz umacnia nas w niezachwianej lojalności wobec Niego do tego stopnia, że nic nie może nas skłonić do sprzeniewierzenia się naszemu Zbawicielowi.
Innymi słowy, jesteśmy zapieczętowani kiedy poddajemy się prowadzeniu Ducha Świętego, przez co stajemy się ugruntowani w prawdzie i miłości Bożej, (zarówno intelektualnie jak i duchowo) do tego stopnia, że nic nie może nas od niej odwieść.
Jezus odnosił się do tego właśnie stanu, mówiąc:
Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swym sercem, całą swą duszą i całym swym umysłem. (Mt 22:37)
Pieczętowanie przez Boga poprzez działalność Jego Ducha prawdy i miłości oznacza, że nasza tożsamość (indywidualność, „ja”, ego, osobowość) zostaje oczyszczona ze wszystkiego, co staje pomiędzy nami a Jezusem (np. zapewnianie sobie poczucia wartości, bezpieczeństwa, pokładanie ufności czy przypisywanie wartości czemu- lub komukolwiek innemu).
Ale co to oznacza w praktyce i jak tego doświadczyć?
Biblia naucza, że kiedy Adam zgrzeszył, skaził swoją naturę – zaraził się duchem strachu i egoizmu; od tamtej pory każdy człowiek rodzi się skażony tym samym szkodliwym duchem strachu i egoizmu (Ps 51:5; 2 Tm 1:7).
Przychodzimy na świat lękliwi, pełni obaw, niepewności i potrzeb, uzależnieni od innych, i natychmiast zaczynamy szukać więzi z tym, co zapewnia nam komfort oraz daje poczucie bezpieczeństwa, sensu i celu. Chcemy mieć serce wolne od wątpliwości, strachu, poczucia winy i wstydu. Dlatego też jako dzieci, przywiązujemy się do rodziców i stale pragniemy ich aprobaty, uznania, miłości i akceptacji (i jest to jak najbardziej właściwe), co równoważy (ale nie usuwa ani nie zastępuje) ducha niepewności i lęku, z którym się rodzimy.
W miarę dorastania szukamy, znajdujemy i tworzymy więzi z innymi rzeczami. Niektóre przywiązania są uważane za adaptacyjne, jak z przyjaciółmi i rodziną, inne mniej korzystne, jak jedzenie (jako komfort emocjonalny), substancje, pieniądze, własność, pozycja, status, sława, reputacja, umiejętności i zdolności, osiągnięcia, drużyny sportowe, przedmioty (koc Linusa), talizmany, edukacja, kościoły, narody i organizacje takie jak armia, marynarka wojenna, siły powietrzne, piechota morska, gangi, sekty, partie polityczne itp.
Wszystkie te przywiązania (do poczucia własnej wartości, tożsamości, serca) są formowane w celu zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa, ważności, wartości, potrzeb, pewności siebie, aby mieć poczucie tożsamości, sensu i celu, aby zrównoważyć ducha strachu, winy i wstydu, które odziedziczyliśmy po Adamie.
Zagrożenie któregokolwiek z tych przywiązań rozpala niepokój, stres i obawy, co zazwyczaj prowadzi do gotowości obrony własnych interesów, czy to fizycznych, relacyjnych, czy prawnych – dążymy do wyeliminowania zagrożenia dla własnego bezpieczeństwa. Jest to główną przyczyną niekończących się podziałów i konfliktów w historii ludzkości.
Widzimy to u kibiców sportowych: jeśli ich tożsamość i poczucie własnej wartości są w znacznym stopniu uformowane wokół sukcesu ich ulubionej drużyny, popadają w rozpacz i w furię, gdy ich drużyna przegrywa.
Inni przywiązują serce do swojego narodu, kariery, rasy, wyznania, rodziny czy bogactwa.
Jedyne Źródło
Plan Boga dla Jego ludu (jest to warunek zbawienia ze względu na sposób, w jaki działa rzeczywistość) polega na odcięciu serca od wszelkich źródeł bezpieczeństwa, poczucia wartości, pokoju i dobrobytu, które nie pochodzą od Niego. Musimy uznać Go nie tylko za jedyne źródło życia, ale także za źródło naszej wartości, celu, sensu i bezpieczeństwa. Musimy uznać, że wszystkie talenty, inteligencja, umiejętności, zdolności, zdrowie, bogactwo – wszystko, co posiadamy – pochodzą od Niego i że jesteśmy Jego szafarzami, korzystającymi ze wszystkiego, co mamy od Niego, do realizowania Jego celów (pamiętając przy tym, że Jego cele zawsze służą naszemu dobru, a nie Jego potrzebom).
Nie mamy stać się Jego niewolnikami, bowiem Jego pragnieniem jest, abyśmy stali się Jego rozumnymi przyjaciółmi (J 15:15). Chce nas On doprowadzić do punktu, gdzie zerwiemy wszelkie więzy lojalności kolidujące z Jego powołaniem i celem naszego życia, oraz oddamy Mu serce i umysł, a ostatecznie uczynimy Go naszym priorytetem w życiu, i będziemy Go czcili i przynosili Mu chwałę we wszystkim, co robimy, ponieważ Go kochamy i ufamy Mu ponad wszystko. Abraham wykazał na górze Moria, że Bóg jest na pierwszym miejscu w jego sercu, gdy był gotów ofiarować własnego syna (aby głębiej poznać serce Abrahama, przeczytaj blog „Dlaczego Bóg kazał Abrahamowi zabić Izaaka?”).
Umieszczenie Boga na pierwszym miejscu w naszym sercu nie zwalnia nas z obowiązków życiowych, ale wręcz przeciwnie – daje nam moc i umożliwia ich wypełnianie. Rodzice, którzy stawiają Boga ponad swoje dzieci, zdobędą więcej rodzicielskich zdolności, energii, motywów, mądrości i siły do wypełniania boskiego powołania, jakim jest rodzicielstwo. Ci co we wszystkim stawiają Boga ponad współmałżonka/ę, będą najbardziej kochającymi, lojalnymi, troskliwymi, opiekuńczymi i zdrowymi małżonkami, ponieważ będą traktować swoich partnerów tak, jak Chrystus traktuje Kościół, a takie małżeństwa będą miejscem rozwoju, dojrzewania, wzrostu najgłębszej miłości i pokoju osiągalnego na Ziemi.
Choć mamy żyć w świecie, nie mamy być ze świata; dlatego musimy być gotowi zostawić wszelkie wparcie i przywiązania, i pozostać wiernymi Jezusowi, raczej niż zachować to, co posiadamy, ale zdradzić Jezusa.
Gdybyśmy, jak Lot, zostali wezwani do opuszczenia domu, społeczności, rodziny, bogactwa – czy bylibyśmy gotowi pójść za tym wezwaniem, czy też byłoby to zbyt ryzykowne, zbyt przerażające, i czy wybralibyśmy śmierć, kurczowo trzymając się ziemskich dóbr?
Gdybyśmy zostali wezwani, jak bogaty młodzieniec, by sprzedać wszystko, co mamy, rozdać pieniądze ubogim i pójść za Jezusem — czy bylibyśmy w stanie to uczynić? Czy też poczucie wartości, bezpieczeństwa, sensu i tożsamość zostałoby tak zachwiane, że lęk i wątpliwości powstrzymałyby nas przed tym krokiem, a my kurczowo trzymalibyśmy się pieniędzy, tracąc przy tym własną duszę?
Jeśli, jak Abraham wobec Hagar i Izmaela, lub jak ci, o których mówi Jezus w Ew. Mateusza 10:34‑38, zostaniemy wezwani, by zerwać więzy rodzinne i pójść Bożą drogą – czy zdołamy to uczynić? Czy ból rozstania okaże się zbyt głęboki, i wybierzemy rodzinę zamiast Jezusa?
Jeśli, jak apostołowie, zostaniemy powołani, by porzucić zatrudnienie i pójść za Panem – czy potrafimy to zrobić? Czy raczej uchwycimy się pensji, poczucia bezpieczeństwa, a czyniąc to, utracimy niebo?
Jeśli, jak Mojżesz, zostaniemy wezwani, by opuścić pozycję wpływu i autorytetu, zaszczytu i władzy – czy będziemy mieli odwagę zejść niżej? Czy lęk przed upokorzeniem, przed utratą znaczenia, nie zamknie nam serca, nie zaćmi duszy, aż odrzucimy powołanie i wybierzemy ziemski prestiż i stracimy zbawienie?
Jeśli, jak Paweł, zostaniemy wezwani, by pójść za Jezusem, choćby oznaczało to, że będziemy odrzuceni przez rodzinny kościół – czy zdołamy to uczynić? Czy strach przed odosobnieniem, przed utratą wspólnoty, nie powstrzyma nas przed wyjściem? Czy wybierzemy przynależności do grupy zamiast Zbawiciela?
Jeśli jesteśmy odpowiedzialni za kościół lub jego instytucje, i przyjdzie nam, jak niegdyś Kajfaszowi, wybrać między wiernością Jezusowi a ochroną majątku i struktury — czy pójdziemy za Nim? Czy też nasze serce tak mocno związało się z organizacją, że powiemy z Kajfaszem, „że pożyteczniej jest dla nas, żeby jeden człowiek umarł za lud, a żeby cały ten naród nie zginął” (J 11:50)?
Mamy stać się jak Hiob, który mimo utraty wszystkich ziemskich dóbr, nie przestał ufać Bogu. Jedyną drogą do takiej wiary jest postawienie Boga na pierwszym miejscu już teraz. Musimy pokochać Go ponad wszystkich i oprzeć swoje poczucie tożsamości, sensu, oraz celu życia na prawdzie o tym, kim On jest i kim my jesteśmy dla Niego — Jego umiłowanym synem lub córką, których tak bardzo ukochał, że posłał swego Jednorodzonego Syna, by nas zbawić.
Gdy Bóg zajmuje pierwsze miejsce w naszym życiu, gdy jesteśmy zakorzenieni w prawdzie o Nim – zarówno intelektualnie (umysłem), jak i duchowo (sercem) – wówczas mamy pieczęć Bożą, i nic na świecie: żadna pokusa, żadna fałszywa obietnica, żadne zagrożenie ani strata, nie zdoła nas od Niego odłączyć.
A ponieważ Bóg pragnie, byśmy zostali zapieczętowani, pozwala, by wydarzenia w naszym życiu stawiały nas w sytuacji, gdzie jesteśmy zmuszeni dokonać wyboru: co cenimy najbardziej, komu ufamy najgłębiej – Bogu czy czemuś innemu.
Dlatego, gdy poczujesz lęk, niepewność lub zagrożenie, idź do Jezusa. Proś Go, by pomógł ci dojrzeć, skąd ono pochodzi. Módl się tak, jak Dawid: „Przeniknij mnie, Boże, i poznaj moje serce” (Ps 139:23 UBG), i proś, by usunął wszystko, co oddziela cię od Niego.
Zdecyduj się, by oddać Mu wszystko. Zaufaj Mu całkowicie. Uznaj Go nie tylko za Zbawiciela, ale także za Stwórcę (i Odnowiciela) oraz Tego, który cię podtrzymuje. Nawiąż relację z Nim jako Jego ukochany, ufający i wierny szafarz oraz przyjaciel, ponieważ On obiecał…
Nie porzucę cię ani nie opuszczę. Śmiało więc możemy mówić: Pan jest moim pomocnikiem, nie będę się lękał tego, co może mi uczynić człowiek. (Hbr 13:5,6 UBG).











using your credit or debit card (no PayPal account needed, unless you want to set up a monthly, recurring payment).
instead?